
Termin "ekspresjonizm" pochodzi od łacińskiego słowa expressio – wyrażenie, wyraz. Dla ekspresjonisty celem sztuki nie jest bowiem naśladowanie rzeczywistości, lecz wyraz, ekspresja doświadczeń jednostki. Innymi słowy, dzieło ma przede wszystkim wyrażać indywidualny, niepowtarzalny sposób odczuwania, właściwy twórcy. Co to może oznaczać? Choćby to, że artysta staje się centrum świata przez siebie stworzonego.
Pamiętacie, czym kierowali się w sztuce impresjoniści? Otóż, ekspresjoniści przeciwstawiali się impresjonizmowi – pragnęli bowiem odtwarzać istotę rzeczy, a nie tylko zapisywać ulotne wrażenia, jak to czynili impresjoniści.
Dla ekspresjonistów ważny jest element oceny, ponieważ najważniejsze dla nich nie jest poznanie świata (jak w symbolizmie), ale właśnie jego ocena. Co więcej, dokonuje się ona nie z punktu widzenia jakiejś wyższej, nadrzędnej wartości – lecz z perspektywy człowieka jako jednostki i zarazem reprezentanta zbiorowości. Po prostu najważniejszy jest autor i to, co w danej chwili czuje i myśli.
Przypomnijcie sobie na przykład jeden z utworów Jana Kasprowicza – hymn Święty Boże – uznawany za wczesny przejaw ekspresjonizmu:
O niezgłębione, nieobjęte moce!
Skrzydłami trzepocę
Jak ptak ten nocny,
któremu okiem kazano skrwawionym
patrzeć w blask słońca...
Święty Boże! Święty Mocny!
Święty a Nieśmiertelny!...
Ta rozprawa z Bogiem, którą widzimy w pierwszej serii Hymnów Kasprowicza, jest wzniosła i patetyczna, pełna emocji. Brzmi jakby była rozpaczliwie wykrzyczana na ostatnim oddechu. Nie ma tu skupienia i kontemplacji. Powracające wciąż słowa „Święty Boże” są jakby wypowiedziane przez zaciśnięte zęby, z nienawiścią i rozpaczą. Zawołanie do Boga powtarza się jako nieoczekiwana puenta kolejnych fragmentów, wyrażających przerażenie i nienawiść. Wiele emocji, bardzo mocnych i konkretnych. Niemalże namacalnych.
Ów krzyk buntownika oraz przejaskrawione, wyraźne emocjonalnie nacechowane obrazy są właśnie wyrazem ekspresjonizmu.